Przepis znalazł się tu pod wpływem mojego kolegi z pracy, który zarzekał się, że nie polubi mojego bloga, dopóki tego nie ugotuję. Polubił dużo wcześniej:-), ale nadeszła wiekopomna chwila, aby obietnicę zmaterializować. "Kroszka - Kartoszka" to sieć rosyjskich fast foodów, w których podają głównie zapiekane ziemniaki z przeróżnym farszem. Jeśli chodzi o nadzienie to można popuścić wodze fantazji, ja postawiłam na grzyby. Nie byłam, nie widziałam i nie jadłam osobiście. Przepis opiera się tylko i wyłącznie na zeznaniach Michała i strzępkach informacji wygrzebanych z czeluści internetów zatem, jeśli ktoś miał styczność z tym cudeńkiem, jestem otwarta na uwagi.
Swoją drogą, jeśli w Rosji mają takie fast foody, to ja tam chcę. Szkoda, że u nas obok wszechobecnych kebabów i "makdonaldów" nie ma czegoś takiego. Heh, przypomniało mi się, jak zaraz po Euro 2012 ktoś powiedział, że cała masa obcokrajowców wyjedzie z Polski w przekonaniu, że kebab to nasze danie narodowe:-) Coś w tym jest.
Wracając do mojego ziemniaka... co w nim jest takiego super??? Przede wszystkim prostota, kremowa konsystencja i posmak ziemniaka pieczonego w ognisku. Jako dziecko jadłam takie takie kartofelki razem ze spieczoną, zwęgloną skórką i teraz zrobiłabym dokładnie tak samo:-)) Tam dodatkiem była sama sól; wersja "na bogato" też jest spoko.
Składniki:
5 bardzo dużych ziemniaków
4 łyżki miękkiego masła
ok. 100g startego żółtego sera
10 dużych pieczarek
ząbek czosnku
sól
koperek
natka pietruszki
Wykonanie:
1. Ziemniaki szoruję bardzo dokładnie pod bieżącą wodą. Każdego owijam w folię aluminiową układam na blaszce i wstawiam do nagrzanego piekarnika na 40 min. Cieniutkim patyczkiem sprawdzam czy są już miękkie, uważając, aby nie uszkodzić skórki.
2. W międzyczasie przygotowuję farsz pieczarkowy. Grzyby płuczę i kroję w drobną kostkę. Duszę na małym ogniu z dodatkiem łyżeczki masła. Po ok 10 min., kiedy są już miękkie odlewam wodę i doprawiam solą.
3. Masło mieszam z posiekanym koperkiem, natką pietruszki oraz przeciśniętym przez praskę czosnkiem.
4. Ziemniaki po wyjęciu z piekarnika studzę, ale tylko odrobinę. Chodzi o to, aby dało się je wziąć do ręki. Jeśli będą mocno wystudzone ciężko będzie wydrążyć miąższ.
5. Każdy ziemniak delikatnie kroję na pół, używając do tego ostrego noża. Łyżeczką wydrążam miąższ, zostawiając kilka milimetrów przy skórce. Za pomocą widelca mieszam go dokładnie z przygotowanym wcześniej masłem, serem i solą. Nie żałujcie sera..
6. Powstałą masę nakładam łyżeczką z powrotem do łupinek.
7. Łódeczki układam w naczyniu do pieczenia, dorzucając na wierzch farsz pieczarkowy i.... jeszcze trochę sera.
8. Zapiekam ponownie przez ok. 15-20 minut.
COŚ WSPANIAŁEGO:-))
Świetnie smakują ze zsiadłym mlekiem lub kefirem:-)