Czy da się to opisać? Nie jestem Szymborską, więc ode mnie po prostu przepis...:-)
Jak ja to robię:
2 szkl. mąki pszennej
ok. 3/4 szkl. gorącej wody
łyżka masła
ok. 2,5 szkl. jagód
3 łyżki cukru
2 łyżki mąki
śmietana lub jogurt do polania
cynamon
Ciasto:
tajemnica tkwi w gorrrącej wodzie (nie bójcie się) i dodatku masła. Mąkę przesiewam na stolnicę. Do naczynia wlewam dopiero co zagotowaną wodę, wrzucam do niej masło i mieszam aż się rozpuści.
Wlewam wtedy po trochu wodę do mąki jednocześnie zarabiając ciasto. Używam wody tyle, ile zabierze mąka. Zagniatam oburącz aż uzyskam konsystencję ciepłej plasteliny.
Jagody wsypuję do miseczki, dodaję cukier (można użyć mniej lub więcej) i mąkę. Dzięki temu farsz będzie miał zwartą konsystencję, łatwiej mi będzie nadziewać ciasto. Mieszam.
Ciasto rozwałkowuję cieniutko, wycinam kółka. Używam do tej czynności przykrywki od słoika z kawą;-), ma najlepszą dla mnie średnicę 8,5 cm:-). Kładę każdy krążek na dłoni ułożonej w kształt gniazdka. Łyżeczką nakładam odpowiednią ilość farszu uważając, aby nie umoczyć brzegów ciasta. Mokrego nie da się zlepić, a to właśnie muszę teraz zrobić.
W garnku gotuję lekko osoloną wodę, zmniejszam płomień i wrzucam delikatnie kilka pierogów. Mieszam wypukłą częścią drewnianej łyżki. Można też do wody wrzucić odrobinę masła, wtedy pierogi nie zlepią się po wystygnięciu. Gotuję kilka minut aż się zabałwanią (hahah, moja babcia tak mówiła). Chodzi o moment, kiedy woda zacznie się pienić. Ostrożnie wyjmuję łyżką cedzakową na talerz. Gorące polewam jogurtem i posypuję cynamonem.
Z podanej ilości składników wyjdzie ok. 30 szt., więc całkiem sympatyczny obiad dla 3 osób.
Smacznego kochani:-)) Dajcie znać, jak się udały:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz