Lato kocham między innymi za bazary. Uginające się pod stertami świeżych ogórków, koperków, kalafiorów, czereśni stragany... mogłabym w takim kramiku zamieszkać, serio. Nie nadążam tego wszystkiego przetwarzać, przerabiać i konsumować. A chciałoby się wszystko już, teraz, naraz, bo przecież za chwilę już tego nie będzie. Komputer wylosował dzisiaj bób. Pierogi nim nadziałam. Coś wspaniałego moi drodzy, mogą śmiało konkurować z pierogami z soczewicą, to ten sam poziom.
Jeśli chodzi o przepis na ciasto pierogowe, znajdziecie go tu. Pamiętajcie tylko o tym, że cały sekret idealnego ciasta na pierogi to gorąca woda i masło.
Składniki na farsz:
1 kg bobu
1 cebula
2 ząbki czosnku
sól, pieprz, tymianek
kilka kropel oliwy z oliwek
Wykonanie:
1. Bób zalewam zimną wodą, dodaję trochę soli, wstawiam na gaz. Gotuję do miękkości, ok. 15 min.
2. Ugotowany bób przelewam na sitku zimną wodą, następnie przerzucam do głębszego naczynia. I tu taka ciekawostka: NIE OBIERAM GO!!!. Bób wyśmienicie smakuje ze skórką, w której kryje się najwięcej wartości odżywczych. Spróbujcie:-)
3. Na rozgrzaną patelnię wlewam kilka kropel oliwy i podsmażam na niej kiełbaskę razem z pokrojoną w kostkę cebulką i czosnkiem. Następnie przerzucam do naczynia z bobem. Doprawiam pieprzem i tymiankiem, sól dodaję na samym końcu, bo ugotowany bób już sam w sobie jest słony. Właściwie to nie dodałam jej wcale;-)
4. Całość blenduję. Gotową pastą nadziewam pierogi.
PETARDA!