Ostatni dzwonek właściwie, żeby przygotować coś z kurek. Chociaż ja już właściwie musiałam zadowolić się tymi "marketowymi". Długo trwały moje poszukiwania jakiejś babuszki na bazarze, która dysponuje takim towarem - poddałam się. Oczywiście, mój nabytek do kapelusza nie dorasta tym, które zbierałam z rodzicami w lesie. Pachnące, ozdobione strzępkami zielonego mchu - jadłam je na surowo, serio:-) Ich posmak szczypał w język. Moje dzisiejsze nie szczypią, muszę zadowolić się namiastką:/
Jeśli kurki to i śmietana. Przygotowanie jest bardzo proste, najbardziej pracochłonne jest tylko czyszczenie tych zacnych grzybków.
Składniki:
ok. 400g kurek
3 łyżki masła
duża cebula
2 marchewki
korzeń pietruszki
1 szkl. śmietany 18% (250 ml)
sól, pieprz, liść laurowy, ziele angielskie, odrobina maggi
natka pietruszki, koperek
Kurki oczyszczam bardzo dokładnie grzybek po grzybku, najlepiej pod bieżącą wodą. To bardzo ważny element przygotowania, jeśli nie chcę fundować swoim zębom piaskowego peelingu. W rondlu rozpuszczam masło i wrzucam do niego pokrojoną w piórka cebulę. Kiedy się zeszkli wrzucam kurki, najlepiej w całości i pokrojoną w talarki marchewkę oraz pietruszkę. Podlewam wodą (ok. 3/4 szkl.) i duszę na niewielkim ogniu do miękkości. W międzyczasie przyprawiam; sól, pieprz, 2 listki laurowe, 2 ziarenka ziela angielskiego, odrobina maggi. Można się pokusić również o odrobinę sosu sojowego. Od momentu wlania wody całość musi się dusić ok. 30 min. Na koniec stopniowo dodaję śmietanę i trzymam na ogniu jeszcze kilka minut. Dodaję posiekaną natkę pietruszki lub koperku, a najlepiej jednego i drugiego. Podaję ze świeżym pieczywem lub młodymi ziemniakami.
Na pewno smaczne :)
OdpowiedzUsuńBardzo:-)
OdpowiedzUsuńPodałaś je tak apetycznie, że wygląd wynagradza to, iż grzybki "marketowe".
OdpowiedzUsuńAle przecież też chyba były kiedyś w lesie :)